22 października 2013

Rozdział 8.

Wolna sobota minęła mi w mgnieniu oka. Zabrałam Teki do mojej cioci u której nie mogłabym zbyt długo zostać gdyż czekały na mnie w domu puste torby. Kiedy stanęłam przed swoją garderobą, nie miałam pojęcia co będzie mi potrzebne. Zapakowałam buty sportowe, dresy, bluzy, koszulki i oczywiście bieliznę, spakowałam kosmetyczkę, i wepchnęłam jeszcze przeciw-deszczówkę po czym podjęłam próbę zapięcia walizki. Na daremno. Serio. Po paru próbach stwierdziłam, że spróbuję na niej usiąść i zapiąć, tak jak to robią w Amerykańskich filmach. Udało się. Całkiem nieźle się nagimnastykowałam. Ogarnęłam z grubsza w domu. Odkurzyłam podłogi, pościerałam kurze i zmyłam piętrzące się gary w zlewie. Kiedy skończyłam od razu poszłam do mojej oazy spokoju czyli łazienki. Napuściłam gorącej wody do wanny po czym wlałam płyn o zapachu arbuza. Włączyłam moją ulubioną playlistę na iPhonie i odprężyłam się na maksa zapominając o moich problemach i rozterkach. Pozwoliłam swoim mięśniom całkowicie się rozluźnić, a mój mózg skoncentrował się na relaksie. Wdychałam głęboko zapach ulubionego owocu. Niestety taki stan rzeczy nie mógł trwać wiecznie. Kiedy w końcu wyszłam z łazienki, ubrana w grubą piżamę, od razu skierowałam się do łóżka. Przyłożyłam głowę do poduszki i natychmiast odpłynęłam w objęcia morfeusza.
Usłyszałam pierwszy takt mojego budzika i już miałam ochotę rzucić nim o ścianę lecz powstrzymałam się i po prostu go wyłączyłam. Usiadłam na skraju łóżka i wsunęłam stopy w puchate kapcie w kształcie ciasteczkowych potworków. Na wpół przytomna doczłapałam się do łazienki i szybko się ogarnęłam. Umyłam zęby, związałam włosy w zwykły kok i nałożyłam maskarę na rzęsy. Ubrałam jeansy, czerwone conversy do kostki, standardowy T-shirt oraz bluzę Asseco, którą zaczęłam uwielbiać. Na szyi zapięłam swoje nieśmiertelniki. Zeszłam do kuchni aby zrobić sobie kanapki i zaparzyć kawę. Spojrzałam na zegarek i szybko obliczyłam, że mam jeszcze około 35 minut do wyjścia z domu. Kiedy skończyłam jeść zadzwoniłam po taksówkę i zaniosłam swoją walizkę pod frontowe drzwi. Kiedy szukałam kluczy po kieszeniach wszystkich kurtek usłyszałam trąbienie. Gorączkowo rozejrzałam się za tym cholernym żelastwem. W końcu zobaczyłam je w drzwiach. Miałam ochotę uderzyć się w czoło. Gdy zapakowałam się do taksówki zaczęłam wymieniać i sprawdzać czy wszystko spakowałam. Standardowo zapomniałam o szczoteczce do zębów. Trudno. Kupię gdzieś w Poznaniu. Kiedy zajechałam pod halę obecny był już Konarski, Pit, Achrem, Lotman, Veres i nowo przybyły Penchev. Wszyscy stali wokół swoich toreb. Gdy szłam w ich kierunku dojrzał mnie oczywiście Dawid.
- Oho! Nasz boss nadchodzi!
Wszyscy jak na zawołanie odwrócili się w moim kierunku, a ja zaczęłam udawać owego bossa. Zaczęłam się wozić jak prawdziwy koks. Przystanęłam krok od Konara i spytałam gardłowym tonem:
- Fikasz cwaniaczku? Fikasz?
- Nie ośmieliłbym się- odparł na próżno próbując ukryć i zdławić śmiech.
Rzuciłam torbę na ziemię i też się zaśmiałam.
- Cześć wam- zwróciłam się do innych. Spojrzałam na zdezorientowanego Nikolaya.- Umiesz mówić po angielsku?- spytałam go.
Na jego twarzy pojawił się uśmieszek.
- Tak, umiem ale mówię również po polsku- odpowiedział w moim ojczystym języku zniekształconym przez obcy akcent. Na mojej twarzy pojawił się wyraz zaskoczenia.
- Wow, jesteś w Polsce od roku, a już potrafisz mówić po polsku. Jestem pod wrażeniem- pochwaliłam go.- Mam na imię Anna Plińska i jestem waszym nowym psychologiem- poinformowałam podając mu rękę. Uścisnął ją pewnym aczkolwiek delikatnym gestem.-  Także jak masz jakieś pytania, problemy przyjdź do mnie.
- Tak zrobię- zapewnił nadal trzymając moją dłoń. Ostrożnie ją uwolniłam.
- Masz dobry akcent. Mieszkałaś za granicą?- spytał zaintrygowany Paul. Nie wiem po czym to stwierdził skoro powiedziałam jedno pytanie.
- Nic z tych rzeczy. Od najmłodszych lat mój tata kładł nacisk na naukę angielskiego. Oczywiście wtedy się buntowałam, byłam tym znudzona i poirytowana ale teraz dziękuję mu w duchu, bo bardzo ułatwiło mi to sprawę w wielu sytuacjach. Cóż, na starość zmądrzałam można tak powiedzieć.
Konarski parsknął śmiechem i mruknął pod nosem:
- Ty i mądrość.
Wzruszyłam ramionami.
- No w moim przypadku jest to możliwe u ciebie można liczyć tylko na cud.
Siatkarze wybuchli niepohamowanym śmiechem.
- Mistrz ciętej riposty nadal w tobie drzemie.
Wzruszyłam tylko ramionami z cwaniackim uśmiechem na twarzy. Czekaliśmy na resztę zespołu, towarzyszyły nam śmiechy, żarty, które głównie opierały się na umiejętnościach języka angielskiego. Pomału nasze grono coraz bardziej się powiększało, a ja nie przestawałam stroić sobie żartów z Dawida. W pewnym momencie zarzucił na mnie fochem. Wszyscy myśleli, że to na serio, więc zakłopotani  ucichli. Tylko ja wiedziałam, że robi sobie jaja. Spojrzałam na niego, próbując powstrzymać wybuch śmiechu. Kiedy nasz spojrzenia się skrzyżowały oboje wybuchliśmy niepohamowanym rechotem. Zrobiłam się czerwona, a mięśnie brzucha zaczęły dawać się we znaki. Oparłam się łokciem o ramie Konarskiego nadal chichocząc. Dołączyli do nas Drzyzga i Kosok. Fabian nawet na mnie nie spojrzał. Oczywiście Kosa nie omieszkał skomentować.
- Oho! Dawid czyżbyś miał zamiar zmienić status na facebook'u?- spytał komicznie poruszając brwiami.
Drzyzga od razu poderwał głowę z iskierkami zazdrości w oczach.
Spojrzałam na Konara i powiedziałam:
- Aż mi się liceum przypomniało- spojrzałam na Grześka i dorzuciłam klepiąc Konarskiego po ramieniu:- Dawidek to nie najlepszy materiał na chłopaka dla mnie.
- Nawzajem- odparł.- Jesteś zbyt uparta, upierdliwa, a jak nie masz nad czymś kontroli to wkurwiasz się do maksimum- wzruszyłam ramionami nie mogąc zaprzeczyć gdyż była to prawda. Chłopacy tylko chichrali się pod nosami.- Poza tym jeżeli byśmy byli razem, to przez trzy dni w miesiącu musiałbym trzymać się od ciebie z daleka, bo w TE dni masz ochotę zabić za zbyt głośne oddychanie.
Teraz śmiechom nie było końca.
- Nie prawda!- krzyknęłam pomiędzy chichotami.- Ale mrugasz zdecydowanie za głośno!
Kiedy już wszyscy byli na miejscu w doskonałych humorach zapakowaliśmy się do autokaru. Wepchałam się prawie na sam koniec. Rozejrzałam się żeby zobaczyć jakie będę miała towarzystwo. Za mną siedział wesolutki Igła, po prawej stronie Pit, przed nim usadowił się Kosok i Schops. Fotele przede mną zajęli Drzyzga i Konarski. Oj będzie wesoło! Kiedy tylko wyruszyliśmy Nowakowski zapuścił swoją dziką muzykę, Dawid zaczął jeść, Igła włączył kamerę, a Kosa wyjął karty.
- Kto gra?!- zawołał na cały autokar.
- Zależy w co i o co!- odkrzyknął ktoś z przodu.
- W pokera rozbieranego!- zaśmiał się Pit przekrzykując swoją muzykę.
- Eee tam. Żadna przyjemność- mruknął Schops.
- No chyba, że pani psycholog z nami zagra!- rzucił błyskotliwie Kosok.
Zaśmiałam się pod nosem.
- W twoich marzeniach, Grzesiu, w twoich marzeniach!- odkrzyknęłam.
- Możecie się uciszyć?! Tu się pracuje!- zaczął narzekać Igła.
- Kiepskie miejsce sobie wybrałeś- mruknął udający zdegustowanie Pit.
- Ty! Cichy! Ja bym tobie radził siedzieć cicho, bo pewne kompromitujące wideo ujrzą światło dzienne!- zagroził Krzysiu.
Spojrzałam na Piotrka, który raptownie szeroko otworzył oczy i rzucił mi spojrzenie mówiące: Oł Shit!
- Chyba wygrałeś Igła!- rzuciłam przez ramię.
- Ba! Jam być urodzonym zwycięzcą!
Wszyscy wybuchli śmiechem.
- Pozwólmy mu żyć marzeniami!- powiedział Fabian. Odezwał się pierwszy raz tego dnia, a moje serce fiknęło radosnego koziołka usłyszawszy jego głos. Wydawało się, że wszyscy o nim zapomnieli. Ale nie ja. Za każdym razem nerwowo ściskałam ręce kiedy rzucał mi skryte spojrzenie czy też ja spoglądałam na niego.
- Popieram! Podbuduje to jego psychikę!
- A oto nasza nowa gwiazda sztabu! Pani psycholog Anna Plińska!- spojrzałam prosto w  obiektyw i zasalutowałam.- Będzie dla nas oparciem w czasie wojny siatkarskiej.
- Igła, honor, Resovia!- zakrzyknęłam, zmienioną na potrzeby własne, dewizę Wojska Polskiego.
- O ja pierdole!- mruknął Drzyzga dławiąc się śmiechem.
- Nie pierdol, bo ci się rodzina powiększy!- ostrzegłam zaglądając do niego przez zagłówek z poważną miną.
- Ej! Nie przysparzajcie mi roboty! Teraz będę to wszystko musiał wypipkować!
- Wy-co?!- zapytał Konarski.
- El Konan! Nie udawaj głupiego! Brzydkie słowa zastąpić pikaniem miałem na myśli.
- Co ty nie powiesz bystrzacho!- nabijał się Drzyzga.
- Coś czuję, że sobie ze mnie beke robicie...
- Beke stulecia jełopie!- wtrącił Pit.
- Bo się zamknę w sobie!- zagroził głosem pięciolatki.
Siatkarze spojrzeli po sobie i jak na komendę Nowakowski wyłączył muzykę, Konar schował bułkę, Kosa wsadził karty do kieszeni, a Fabian przestał się rozkładać na swoich siedzeniach jak królewna na ziarnku grochu. Tylko ja nadal opierałam się łokciami o siedzenie Drzyzgi. Usatysfakcjonowany Igła wszystko nagrywał.
- To się nazywa mieć władzę.
- No chyba sobie jaja robicie- mruknęłam.
- No robimy właśnie- szepnął Fabian.
Krzysiu pomówił jeszcze chwile o swojej mocy, wyłączył kamerę i z uśmiechem króla zasiadł na swoim miejscu. Kiedy tylko jego cztery litery dotknęły materiału fotela, ogłuszyła nas piosenka Who Let the dogs out. Chłopcy jakby wcześniej sobie to ustalili, bo zaczęli wariować. Piter próbował robić falę rękami, z naciskiem na słowo próbował, Konar wstał i zaczął tańczyć w wąskim przejściu razem z Drzyzgą. Było to połączenie Gangnam Style i Macareny. Kosa wyrzucił w powietrze talię kart, a ktoś zaczął rzucać kuleczkami z foli po kanapce z pasztetem. Wiem, bo zaczęło niemiłosiernie pachnieć pasztetem w autokarze. Schops dał pokaz swoich umiejętności wokalnych i powiem wam, że okropnie wył. Nie muszę chyba mówić, że wszyscy wykrzykiwali słowo: Who. Myślałam, że się posikam ze śmiechu kiedy para tancerzy zaczęła nieudolnie robić shake. Konarski zobaczył, że siedzę na tyłku i od razu wyciągnął mnie do 'tańca'. Na szczęście moja kompromitacja taneczna nie trwała zbyt długo gdyż przyszedł Kowal i opierdzielił nas za syf który zrobiliśmy na podłodze. Oczywiście przepraszaliśmy między kolejnymi falami śmiechu i obiecywaliśmy, że posprzątamy. Gdy trener odszedł wybuchliśmy rechotem. Poklepałam swoich towarzyszy parkietu i powiedziałam:
- Nigdy więcej.
Konarski i Drzyzga spojrzeli na siebie po czym spytali:
- Kiedy powtórka?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 Hejo, teletubisie ;D
oddaję w wasze ręce 8 ;]
Dość sporo czasu mi zajęło napisanie, 
bo miałam lenia ;pp
Dodałam ankietę więc odpowiadajcie ;d

Zapomniałam dodać, że dedyczek dla Karoliny i Asi ;p
Upierdliwa motywacja każdego dnia do pisania ;d

Justyna ;*

4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. nie wiem xd dopiero ze szkoły polskiej wróciłam, a 9 nawet nie jest rozpoczęta ;p napiszę ci na fb jak się pojawi ;]

      Usuń
  2. O żesz Ty ;O Kurwa, Dżastuś, jesteś moim Bogiem<3

    OdpowiedzUsuń