Wczoraj ustaliliśmy z panem Andrzejem, że zaczynam od jutra. O wszystkim opowiemy siatkarzom na początku treningu. Kiedy tylko przyszłam do domu szybko przebrałam się w dresy i biały T-shirt. Włosy związałam w wysokiego koka, tak jak na meczach. Rzuciłam się na łóżko i sięgnęłam po laptopa. Muszę wiedzieć wszystko o drużynie nawet najmniejszą plotkę. Wpadłam w wir internetu. O godzinie 18 usłyszałam odgłos zamykanych drzwi.
- Ania?! Gdzie jesteś?
To Romek wrócił do domu (lubię nazywać tatę Romeczkiem, bo jego to irytuje).
- U siebie!- odkrzykuję.
Po paru sekundach uchyla drzwi i wsadza przez szparę głowę. Widzę ciekawość w jego oczach.
- I jak?- pyta cały podekscytowany.
- Dobrze- odpowiadam zwięźle.- Jutro zaczynam, a teraz zbieram materiały.
Zaskoczony tata zmarszczył brwi.
- Jutro? Tak szybko?
- Nie ma na co czekać im szybciej tym lepiej. Póki jeszcze się PlusLiga nie zaczęła- odpowiedziałam nie odwracając wzroku od ekranu laptopa.
- No też racja. To ja nie przeszkadzam. Jakby co to obiad jest w lodówce- powiedział na odchodne.
-Ok!
Oderwałam się od artykułu o Fabianie Drzyzdze i jego transferze do Asseco, tylko i wyłącznie dla tego, że mój brzuch zaczął głośno upominać się o jedzenie. Obiad o którym wspominał tata to po prostu pizza. Żadne z nas nie było najlepszymi kucharzami. Ja potrafiłam spieprzyć nawet jajecznicę więc kiedy ktoś mówi, że trzeba zrobić obiad, automatycznie wychodzę z danego pomieszczenia. Po prostu to nie mój konik. Wsadziłam pizze do piekarnika, żeby się trochę zagrzała. Spojrzałam na zegarek, 19.33. Teoretycznie za późno na kawę ale zrobiłam sobie cappuccino. Niektórzy powiedzieliby, że kawa kompletnie nie pasuje do pizzy. Mam to gdzieś. Po prostu uwielbiam kawę i mogłabym ją pić litrami. Oczywiście gdyby to było zdrowe.
Kiedy tylko skończyłam jeść wzięłam szybki prysznic i umyłam zęby. Przysiadłam jeszcze chwilę do pracy. Cóż, mnie się wydawało, że to 'chwila'. Tak na prawdę było wpół do dwunastej. Dokończyłam artykuł i poszłam spać.
Ale oczywiście mądra ja zapomniałam nastawić budzik. Dobrze, że mój mózg stwierdził iż wystarczy spania o 8.34. Miałam godzinę żeby się wyrobić. Trening zaczyna się punktualnie o 10.00. Ubrałam tylko legginsy, dłuższą białą tunikę, jeansową kamizelkę i różowe nike do biegania (teoretycznie, bo ja je noszę prawie codziennie). Lekki make-up, konkretnie tusz do rzęs i eyeliner. Włosy związałam tak samo jak poprzedniego dnia. Nic nie zjadłam zrobiłam sobie tylko kawę. Nie miałam czasu na śniadanie. Wypiłam na szybko napój bogów, przy okazji oparzając sobie język. Wyszłam z domu za 25. Miałam nadzieję, że będę na czas. Trochę głupio spóźnić się pierwszego dnia pracy. Na szczęście nie było korków, a ja jechałam na skraju prawa. Dziś nie było pięknej Karoli w recepcji, co mnie trochę zdziwiło. Kiedy weszłam na salę odetchnęłam z ulgą. Byłam pierwsza. Usiadłam na jednym z krzeseł przy bocznej linii. Do hali wparował pan Andrzej. Taszczył dwie siatki z piłkami i swoją torbę. Podbiegłam do niego i wzięłam jeden z worków z piłkami. Oczywiście próbował odmówić pomocy.
- Proszę pana. Dam radę, duża już jestem!- zażartowałam.
- Uparta po ojcu- mruknął pod nosem. Miał rację, odziedziczyłam to po nim.- Gotowa na prezentację?
NIE.
- Tak- sztuczny uśmiech numer 2 i heja do przodu.
- Masz jeszcze chwilę żeby się przygotować mentalnie- zaśmiał się.- Chłopcy zawsze się ociągają w szatni.
- Moglibyśmy im nie mówić o mojej sportowej przeszłości i całej reszcie?- spytałam. Na prawdę nie miałam ochoty im tego opowiadać.
- Oczywiście. Jeśli nie chcesz- zmarszczył brwi i spojrzał na mnie kątem oka.- Choć to nie ma sensu.
- Jeszcze nie czas na gorzkie żale.
- Jak uważasz.
W ten sposób zakończyliśmy naszą rozmowę. Znów usiadłam na krzesełku. Trener szperał w swoich zapiskach. Miałam chwilę dla siebie.
- Rakieta?!
No kurwa nie wierzę!
- Drzewko?!- spytałam podnosząc głowę. Nie ma to jak ksywki z gimnazjum!
Przede mną stał Dawid Konarski w treningowej koszulce Asseco, a za nim stało paru chłopaków. Jak ja wczoraj czytałam te pieprzone artykuły, że nie wiedziałam o jego transferze do Rzeszowa?!
Wstałam i przybiłam mu sztamę jak za dawnych lat. Inni tylko się na nas gapili ze znakiem zapytania na czole.
- A ty co tutaj robisz?- spytał z typowym dla niego uśmieszkiem.
- Zaraz się dowiesz- odpowiedziałam.
- A po znajomości się nie da?
- A nie da!- zaśmiałam się. Dobrze widzieć znaną twarz.
Trener zawołał nas. Przystanęłam z boku za Kowalem. Ta da! Ogłoszenia parafialne!
- A więc chłopcy. Zaczynamy nowy sezon! Jesteśmy już wszyscy razem. Wszyscy widzimy nowe twarze. Z czasem poznamy siebie nawzajem, nasze wady, zalety i te inne. Nowi zawodnicy to Fabian Drzyzga, Nikołaj Penczew, Peter Veres i Dawid Konarski. Mamy również nową postać w naszym sztabie- czuję buraka na twarzy- Annę Plińską- bam! Wszystkie oczy na mnie.- będzie ona waszym psychologiem.
Po sali przeszedł szmer. Szepty niezadowolenia. Na twarzy Dawida zagościł wyraz zdziwienia.
Pierwszy ogarnął się Kosok:
- Ma praktyki, tak?
- Nie, jest zatrudniona na sezon 2013/2014.
- Nie potrzebujemy psychiatry- odezwał się Grzybek.
Koniec rozmawiania tak jakby mnie tu nie było. Wkraczam do akcji.
- Jestem psychologiem, nie psychiatrą- stwierdziłam. Znów wszyscy się na mnie gapią. Szlag. Muszę opanować kolor mojej twarzy.
- Ale my nie mamy żadnego problemu- powiedział Nowakowski.
- Rzeczywiście nie macie. Ja mam być tylko jako koło ratunkowe. Przegrany mecz, kłótnia w zespole czy też złe samopoczucie. Z każdą błahostką możecie przyjść do mnie- odpowiedziałam na jednym tchu.
A ja myślałam, że będzie łatwo.
- Można wymienić tonę powodów dlaczego niektórzy w ogóle nie skorzystają z twojej pomocy- stwierdził Dzidek ze złością. Widać było, że jemu najbardziej nie odpowiada moja obecność.
- Zacznij- powiedziałam prowokacyjnie.
Muszę zacząć budować swoją pozycję w zespole. To nie ja mam być 'ofiarą'.
Jedno słowo a atmosfera pomiędzy mną, a Perłowskim stężała.
- Jesteś kobietą- zaczął.
- Też mi argument- prychnęłam pod nosem.
- Nie znasz się na siatkówce- odparował.
Usłyszeliśmy śmiech Dawida.
- Prawdopodobnie zna się lepiej niż niektórzy z nas. Uwierz mi!
Wzruszyłam ramieniem i znów spojrzałam na Łukasza.
- Jesteś młoda.
- Mam 25 lat. Jestem starsza od paru zawodników.
- Zbyt wyłuskana.
No cholera! Nie chciał mnie jako psychologa, bo byłam za ładna i delikatna. Wydawało mu się.
- Ciekawe, że mówisz o mnie tak jakbyś mnie znał. Nic o mnie nie wiesz, a i tak podważasz mój autorytet. Poznaj człowieka, później go oceniaj i bierz pod lupę.
Atmosferę zaczął rozładowywać nie kto inny niż Igła.
- Okej, okej. Bo zaraz sobie do gardeł skoczycie!- zaśmiał się. Razem z nim paru innych.- Dlaczego mielibyśmy nie spróbować?- zwrócił się do siatkarzy.- Jak nie chcecie czy nie potrzebujecie pomocy nie musicie z niej skorzystać. W razie czego mamy psychologa. Nikt was do niczego nie zmusza.
Popatrzyli po sobie, wzruszyli ramionami, niektórzy pokiwali głowami. Chłopak z czarną czupryną i jasnymi oczami, które mogłyby konkurować z oczyskami Winiara, patrzył się na mnie w dziwny sposób. Nie powiem, było na czym oko zawiesić. Kiedy zorientował się, że go przyłapałam szybko odwrócił wzrok. Z resztą ja też.
- Dobra chłopaki zero gadania- wtrącił się Kowal. Nareszcie!- Czas na trening!
Siatkarze poszli na boisko porozgrzewać się, a ja musiałam usiąść z wrażenia.
Nie wiem na co ja właściwie liczyłam. Że grupa 18 mężczyzn pozwoli zmaleć ich własnym ego tylko po to żeby mieli psychologa? Jakby tego było mało 'wyłuskaną' 25 letnią psycholożkę! Co ja sobie myślałam?! Że rzucą się na mnie, padną mi do stóp i będą dziękować za moją pomoc? Marzenia, Anka, marzenia. Albo będzie gorzej, albo lepiej. To zależy tylko i wyłącznie od ciebie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejo! ;d
Oddaję dwójeczkę w wasze ręce ;]
mam nadzieję, że się podoba.
do następnego ;d
Justyna ;*
ohoho zainteresowało mnie te opowiadanie ;) czekam na dalszy ciąg wydarzeń ;* kiedy następny rozdział ??
OdpowiedzUsuńNa pewno zostaję! :) Powiadamiaj mnie o nowych rozdziałach, postaram się wtedy skomentować na bieżąco :) Zapowiada się bardzo ciekawie, więc już nie mogę się doczekać.
OdpowiedzUsuńnastępny już wkrótce ;) możliwe, że już dziś wieczorem ale niczego nie obiecuję. ;D
Usuń