Z moją opowieścią czekałam na cały zespół. Nie miałam pojęcia jak im to powiedzieć tak, żeby nie uważali mnie za ofiarę. Wkrótce już wszyscy siatkarze byli na hali. Konarski wcześniej ich poinformował, że mają najpierw małą pogadankę ze mną, a potem dopiero z trenerem. Kiedy jeszcze przed treningiem rozmawiałam z panem Andrzejem, był zadowolony iż powiem o wszystkim chłopakom. Sądził, że ta informacja pomoże mi zdobyć ich zaufanie i szacunek którego potrzebowałam żeby zacząć z nimi normalnie współpracować.
Gdy już wszyscy mnie otoczyli. Spojrzałam po ich twarzach. Niektórzy nie próbowali ukryć zainteresowania i szeptali o moim stroju Asseco.
- Dobra. Chyba są już wszyscy- zaczęłam.- Nie zajmę wam wiele czasu. Niektórych prawdopodobnie w ogóle nie będzie interesował to co teraz powiem. Chciałam tylko wyjaśnić swoją obecność tutaj. Niektórzy z was twierdzą, że jestem wyłuskaną 25-letnią dziewczynką nieznającą się na siatkówce- tu uśmiechnęłam się w stronę Perłowskiego.- Gówno prawda- niektórzy ze zdziwienia podnieśli swoje brwi do góry. Sama siebie zdziwiłam lekkim wulgaryzmem.- Kiedyś trenowałam siatkówkę przez 7 lat. Wraz ze swoją drużyną zdobyłam Mistrzostwo Polski Juniorek dwa razy z rzędu. Dostawałam sporo propozycji od znanych polskich klubów. Miałam nawet podpisać kontrakt z żeńską drużyną Asseco. Niestety dwa miesiące przed podpisaniem go miałam wypadek samochodowy który zmienił nieco moje plany na przyszłość. Prawdopodobnie gdyby jakiś frajer wypił trzy piwa mniej, grałabym teraz w siatkówkę. Niestety niektórzy nie wiedzą kiedy przestać z piciem i że pod wpływem procentów nie wsiada się za kierownicę- i w tej chwili odsłoniłam swoje kolano, żeby pokazać im moje blizny. Dało się usłyszeć ciche klnięcia niektórych siatkarzy.- Cóż, teraz zamiast kości mam metal. Dlatego nie mogę grać zawodowo. Ba! Nawet rekreacyjnie to nie najlepszy pomysł. Chciałabym tylko żebyście wiedzieli, że dokładnie wiem co czujecie i co poświęcacie dla siatkówki, bo sama wiele poświęciłam. Nie jestem żadną dupeczką, laseczką czy innym plastikiem, który niczym się nie interesuje poza własnymi tipsami. Jestem cholernym typem chłopczycy, która zamiast seriali woli pooglądać sport. To chyba..- zastanowiłam się..- Nie to jeszcze nie koniec. Chciałam jeszcze poinformować, że będziemy mieli jedno spotkanie w tygodniu przez godzinę na którym chcę widzieć wszystkich siatkarzy. Teraz możecie iść na trening- zakończyłam.
Widziałam u nich zdziwienie, zaszokowanie i u niektórych poczucie winy. Na środku pozostał jedynie Konarski. Spojrzałam na niego oczami pełnymi łez. Miałam nadzieję, że nikt inny tego nie zobaczy. Podszedł do mnie i usiadł na krzesełku obok. Zasłonił mnie przed innymi zawodnikami. Spojrzał na mnie czule i powiedział:
- Ogarnij się głupolu i przestań płakać. Dobrze wiem, że nie chcesz żeby zobaczyli cię w takim stanie. Rozpuść włosy i zasłoń nimi twarz- zarządził, a ja jak potulna owieczka wykonałam jego rozkaz. Po chwili ciszy dodał- Rozumiem cię ale mogłaś chociaż głupiego mejla wysłać. Nie mam ci niczego za złe, bo zawsze traktowałem cię jak siostrę lecz musisz wiedzieć, że bolało jak wyjechałaś bez pożegnania- powiedział cicho.
- Dawid..- zaczęłam szeptem.- Wyobraź sobie, że życie wali ci się na głowie. Nie pomyślałam o tym w tamtej chwili. Ale myślisz, że nie tęskniłam? Za tobą, za Karoliną? Nawet sobie nie wyobrażasz jaka byłam samotna.
Złapał mnie za rękę. Ale nie był to gest romantyczny. Oboje już dawno temu jasno powiedzieliśmy, że jesteśmy tylko i wyłącznie przyjaciółmi. Nie jesteśmy w swoim guście.
- Teraz już nie będziesz samotna. Zobaczysz wszystko się ułoży, a chłopacy w końcu się obudzą. Spokojnie- mrugnął do mnie z uśmiechem. Jego twarz zawierała w sobie tyle obietnicy, nadziei i przyjaźni, że o mało znów się nie popłakałam.
- Idź że już, bo znowu ryknę, tyranie jeden!- krzyknęłam na niego ze śmiechem.
Ten poderwał się tylko i zrobił 'słit pozę. Stanął bokiem do mnie lewe kolanko ugiął, prawą rękę oparł o biodro, lewą z kolei zarzucił sobie na głowę, dodał jeszcze seksowny kaczy dzióbek i udawanym seksownym głosem powiedział:
- Chciałaś chyba powiedzieć ' ty seksowny kociaku'! MRRR!
- Czy ty na prawdę zamruczałeś czy mi się wydawało?- zapytałam przez śmiech.
- Dawid! Przestań wypinać dupsko i do ćwiczeń! To nie opierdaling, to trening!- krzyknął na niego trener.
Konarski od razu się uspokoił i podreptał do reszty chłopaków.
Już wcześniej ustaliłam z panem Andrzejem, że dam się zbadać przez ich fizjoterapeutów, którzy własnie wchodzili na salę. Trener od razu podszedł do Jacka Rusina i zaczął z nim rozmawiać. W między czasie pokazał na mnie i podeszli do mnie oboje.
- Co tam się urodziło, Aniu?- spytał pan Jacek.
- Urodził się ból mięśnia uda i metalowego kolana- zażartowałam.
- Dasz radę się położyć, żebym spróbował rozmasować czy spróbujemy na siedząco?
Zastanowiłam się krótka chwilę.
- Jakoś się sturlam na podłogę.
Oparłam ciężar ciała na zdrowej nodze i podniosłam cztery litery z niecichym jękiem bólu. Rusin podał mi ramię na którym chętnie się oparłam. Odeszliśmy na dwa kroki od krzesełek i pomału ległam na ziemię. Fizjoterapeuta po kolei naciskał kolejne partie ud oraz kolana i pytał się czy boli. Im niżej schodził tym bardziej bolało. Kiedy ucisnął miejsce mniej więcej 10 centymetrów nad poziomą blizną cicho krzyknęłam.
- Oho! Tu cię mam!- powiedział do mojej nogi.
- Widzę, że łapiecie kontakt- żartuję przez łzy spowodowane bólem.
Pan Jacek się zaśmiał.
- Wszystko jest na najlepszej drodze- odparł.
- Cieszę się!- pisnęłam kiedy znów zabolało trochę za bardzo.
Po bitej godzinie prawdziwych tortur ból zaczynał ustawać lecz nie do końca. Fizjoterapeuta skończył równo z treningiem chłopaków. Pomógł mi wstać i powiedział:
- Powinno być już lepiej ale nie nadwyrężaj tej nogi przez jakiś czas. I byłoby dobrze gdybyś robiła sobie ćwiczenia żeby ją usprawnić. Przed grą dłuższe rozgrzewki. I czas zmienić dietę na bardziej odżywczą.
Rzuciłam mu zabójcze spojrzenie.
- Gdyby tylko spojrzenie mogło zabijać- zaśmiał się.- Nie chodzi o to, że jesteś gruba, Anka. Chodzi o wzmocnienie twoich kości i mięśni.
- No tak..- trochę głupio się poczułam po tym spojrzeniu. Było niepotrzebne.- Dziękuję bardzo za pomoc.
- Aa! Zapomniałbym. Posmaruj kolano Naklofenem- dorzucił na odchodne.
Mocno kuśtykając poszłam do szatni dziewczyn. Na szczęście była jeszcze otwarta. Przed szafką, którą załatwiła mi Ziarenko, leżał duży zielony ręcznik złożony w kostkę. Poszłam wziąć szybki prysznic. Ubrałam się, rozczesałam włosy i wysuszyłam. Zostawiłam je rozpuszczone. Poskładałam wszystko i włożyłam do swojej torby, która cudem wszytko pomieściła. Wychodząc z szatni zauważyłam Fabiana siedzącego na jednej z drewnianych ławek. Zdziwiłam się jego widokiem, powinien już dawno być w domu. Stałam jak słup soli nie wiedząc co zrobić. W końcu sam mnie zauważył. Szybko wstał z ławki, podszedł do mnie pewnym siebie krokiem.
- Daj torbę- powiedział sięgając po nią. Byłam zbyt zdumiona, żeby zaprotestować. Wziął swoją i moją torbę i ruszył korytarzem.
- Odwiozę cię. Zaczekaj tutaj- rzucił przez ramię.
Ze zdziwienia wryłam się w ziemię. Był wkurzony i to nieźle. Tylko o co? Czemu? Ktoś coś powiedział? A może ja? Jak tylko Fabian zniknął za rogiem korytarza, a ja otrząsnęłam się z małego szoku, zdałam sobie sprawę, że zachowuję się niczym małe dziecko. Wszystkim ulegam. Wzięłam się w garść i pokuśtykałam w stronę wyjścia. Nikogo nie było w recepcji. W ogóle budynek wydawał się opustoszały. Za oknami zrobiło się już ciemno, a to wszystko za sprawą burzowych chmur i rozpoczynającej się ulewy. No niestety teraz musiałam czekać na Drzyzgę, bo w tych egipskich ciemnościach nic nie widziałam. Zauważyłam go jak biegł w stronę drzwi. Gdy mnie zobaczył przewrócił oczami.
- Nie mogłaś zaczekać tak jak ci kazałem?- rzucił kąśliwie.
- Co cię dziś ugryzło?- spytałam poirytowana.- Z resztą nie musisz mnie odwozić. Mam auto.
Zachował się tak jakby nic nie usłyszał. Zdjął swoją bluzę z kapturem, zarzucił mi ją na ramiona, a na głowę naciągnął owy kaptur. Nim zdążyłam coś powiedzieć szybkim, aczkolwiek ostrożnym ruchem wziął mnie na ręce.
- Daj spokój- zaczęłam wierzgać.- Sama dojdę.
Parsknął śmiechem.
- Oczywiście- rzucił kpiąco.- Będzie szybciej jak wezmę cię na ręce. Chyba nie chcesz się przeziębić.
Zlustrowałam go wzrokiem. Miał na sobie szary T-shirt i czarne jeansy.
- I kto to mówi- mruknęłam pod nosem.
Pchnął nogą drzwi, a we mnie uderzyła fala zimnego wiatru z kroplami deszczu. Cholera. Winter is Coming. Skuliłam się u niego na rękach i wcisnęłam w jego tors. Rzeczywiście szło się przeziębić. Gdy mijaliśmy moje auto powiedziałam mu:
- Nie zostawię tutaj auta na noc.
Nie zatrzymał się nawet przy nim.
- Podwiozę cię do domu moim samochodem, a potem przyjadę po twoje auto.
Postawił mnie ostrożnie na ziemi koło Audi x5 z 2013. Ma dobry gust. Otworzył przede mną drzwi i pomógł mi usiąść. Obiegł auto i wsiadł szybko za kierownicę. Kiedy odpalił samochód wydał cichy pomruk. Pogoda była okropna.
- Gdzie mieszkasz?- spytał cicho. Wyraźnie coś go gryzło.
- Osiedle Podleśne, dalej cię pokieruję- odparłam równie cicho. Co go tak zżera od środka. Czy to moja wina? Może nie poszło mu najlepiej na treningu? Byłam zbyt zajęta, żeby zobaczyć choć chwilę ćwiczeń.
Jechaliśmy w przerażającej ciszy. Nawet w radio, jak na złość, puścili cover James Arthur'a- Wrecking Ball, więc atmosfera była przytłaczająca. Odezwał się dopiero jak nie wiedział gdzie dalej jechać. Gdy zatrzymaliśmy się pod moim domem. Zauważyłam, że światło nigdzie się nie świeci. Tata prawdopodobnie pojechał do biura. Fabian znów wziął mnie na ręce i zaniósł pod same drzwi. Wrócił się biegiem do auta i przybiegł z moją torbą.
- Daj kluczyki- szepną nadal spiętym głosem.
Wyjęłam je z tylnej kieszeni jeansów i podałam mu. On również schował pilota do tylnej kieszeni..
Dalej miał twarz pokerzysty która mnie przerażała. To nie był ten sam wesoły i beztroski chłopak. Już miał odejść kiedy złapałam go za nadgarstek.
- Fabian.. Co się dzieje?- spytałam głosem pełnym napięcia.
Nie patrzył mi w oczy. Widać był, że walczy sam ze sobą.
- Dziś kiedy upadłaś na parkiet, po tym jak zobaczyłem twoje blizny myślałem, że oszaleję. Jak możesz tak ryzykować? Wiesz jak mnie wystraszyłaś?!- już miałam mu powiedzieć, że siatkówka jest warta wszelkiego ryzyka ale nie dla sobie przerwać tej tyrady.- Jeszcze ta akcja z Alkiem. Myślałem, ze szlag mnie trafi! Nie umiem... nie umiem trzymać się od ciebie z daleka. Wiem, że powinienem. Ale po prostu nie potrafię. Ja mam dziewczynę, która nie chce się przeprowadzić do Rzeszowa- dorzucił szeptem tak jakby mówił do siebie.- Ale jednak. Jakby tego było mało jest jeszcze Dawid... Cholera, jesteś moją psycholożką!- jego irytacja i wkurzenie były bliskie zenitu.
- Dawid? A co do...- przerwałam, bo zaczaiłam.- Ja i Dawid jesteśmy przyjaciółmi od podstawówki. I tak już zostanie...- znów się zacięłam ale podjęłam już decyzję.- Ja też nie mogę trzymać się od ciebie z daleka- słysząc to Fabian poderwał głowę, a w jego oczach widziałam nadzieję.- Też mi na tobie zależy ale masz rację. Masz dziewczynę, a ja jestem twoim psychologiem- szepnęłam ze łzami w oczach.- Nie jestem tego typu dziewczyną, która bierze to co chce i kogo chce nie bacząc na konsekwencje i uczucia innych. Poza tym właściwie się nie znamy. To niewyobrażalne, że wpakowałam się w takie bagno, nie znając ciebie. To po prostu nie ma szans się udać- ostatnie zdanie prawie wyszeptałam, a po moim poliku poleciała pojedyncza łza.
Fabian podszedł do mnie, objął moją twarz swoimi dłońmi, a kciukiem otarł łzę. Delikatnie odchylił moją głowę. Nasze usta dzieliło parę małych centymetrów. Chciałam go pocałować. Pierwszy raz od dawna patrzyłam w ten sposób na mężczyznę. Wiedziałam jednak, że to jest niewłaściwe.
Już miał mnie pocałować kiedy wyszeptałam:
- Fabian, proszę. Nie utrudniajmy sobie tego jeszcze bardziej. I tak będzie trudno.
Posłuchał. Z bólem wypisanym na twarzy przymknął oczy i westchnął. Miałam ochotę poryczeć się jak bóbr. Schodził po schodach kiedy rzucił do mnie przez ramię łamiącym się głosem:
- Zostawię klucze pod wycieraczką.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ta daaaa! ;D
Lekko smutnawy rozdział ;(
Jakiś taki mój nijaki humor przełożył się na rozdział ;p
Komentarze mejbi? ^^
Do następnego ;]
Justyna ;*
<3 / Ziarenko
OdpowiedzUsuń