13 października 2013

Rozdział 5.

.. nikogo innego niż Fabiana. Cholera, a tak bardzo chciałam uniknąć spotkania z nim przed treningiem. Chwyciłam jego pomocną dłoń. Gdy tylko dotknęłam jego skóry przeszedł mnie elektryczny dreszcz. Delikatnie pomógł mi wstać. Zaskoczona tym co poczułam szybko wyszarpnęłam swoją rękę. Kiedy spojrzałam w jego oczy zauważyłam iskierki rozbawienia i zaskoczenia. Szybko odsunęłam się od niego na krok. Cholera, na pewno widział ostatniego seta.
- Co tutaj robisz?- spytałam nerwowo.- Trening macie dopiero za...
- 20 minut. Przyszliśmy trochę wcześniej- przerwał mi. MY?! Rozejrzałam się po trybunach. Na samej górze siedział Konarski, Achrem, Lotman, Schops i Tichacek. No pięknie. Drzyzga zlustrował mnie wzrokiem.- Fajny numerek- stwierdził rozbawiony.
Kurwa. Dzięki Ziarenko.
- Jak każdy inny- powiedziałam obojętnie. Zaskoczony uniósł brwi.- Muszę iść. Dziewczyny czekają.
- Ochraniacz ci się zsunął- powiedział na odchodne.
Gwałtownie spojrzałam w dół. Faktycznie mój ochraniacz na kolano znajdował się teraz w połowie łydki odsłaniając blizny. Fabian na pewno je widział. Szybko zasłoniłam szramy i podbiegłam do siatkarek. Przyglądały się mi cały czas. Kiedy stanęłyśmy w kółeczku Karolina powiedziała:
- Dobra robota dziewczyny. Następnym razem wyżerka na ich koszt!- krzyknęła.
Wszystkie rozeszły się w swoje strony trochę się porozciągać. Usiadłyśmy z Karoliną na środku boiska i rozciągałyśmy mięśnie ud kiedy powiedziała do mnie:
- On ma dziewczynę Ania. Odpuść póki nie jest za późno.
- O kim mówisz?- udałam pół głupią.
- Nie udawaj- odrzekła poważnie.- Mowa oczywiście o Fabianie który robi do ciebie maślane oczka. Oczywiście wzajemnie.
Westchnęłam z rezygnacją. Przed nią nic nie ukryję.
- Wiem, że ma dziewczynę. I to mnie wkurza.
Ziarenko uśmiechnęła się pod nosem.
- Czyli za późno na odwrót?
- Nie...- powiedziałam stanowczo.- Ja nie jestem nim zainteresowana. NIE. Jest przystojny, okey ale mnie on kompletnie nie interesuje. Koniec tematu. Idziesz już czy jeszcze zostajesz?- pytam chcąc szybko zmienić temat.
- Idę- powiedziała podnosząc się z podłogi.- Ale wiedz, że ja wiem, że zmieniasz temat.
Czy ja na prawdę nie mogę nic zatrzymać dla siebie? Z irytacji chwyciłam piłkę leżącą obok moich stóp i rzuciłam nią z całych sił w Karolinę. Oczywiście odbiła ją w porę.
- O ty wredoto jedna!- krzyknęła rozbawiona. O razu zaczęła mnie gonić.
Uciekłam na drugą stronę boiska, a stamtąd od razu na trybuny. Wbiegłam po schodkach do sektora G. Odwróciłam się na chwilę, żeby zobaczyć gdzie jest Ziarenko. Była jakieś 15 metrów za mną. Pobiegłam na drugą stronę sektora i szybko zbiegłam po schodkach w dół. Wbiegłam na boisko i raptownie poczułam, że moje kolano ugina się pod ciężarem mojego ciała. Runęłam na boisko. Poczułam niesamowity ból w kolanie i udzie. Podbiegła do mnie Karolina z przerażeniem w oczach.
- Anka co ci jest?!- spytała o ton wyższym głosem.
Próbowałam poruszyć nogą. W efekcie tylko cicho krzyknęłam z bólu.
- Nie mam pojęcia- szepnęłam.- Chyba przegięłam dzisiaj. Zwykle raczej siedzę z dupskiem przy kompie i książkach. Dawno nie grałam.
Usłyszałyśmy, że ktoś się zbliża szybkim krokiem.
- Anka! Co się stało?- spytał zdezorientowany Dawid.
'Gówno oknem wyleciało. To się stało.' tak właśnie chciałam im odpowiedzieć ale wiedziałam, że się o mnie troszczyli. Zarz za Konarskim zlecieli się pozostali siatkarze. Oczywiście wszyscy się na mnie gapili i pytali co się stało.
- Będziecie się tak na mnie patrzeć jak ciele na malowane wrota czy ktoś pomoże mi się dokuśtykać do najbliższego krzesła?- spytałam poirytowana.
Pierwszy obudził się Achrem. Delikatnie pomógł mi wstać ale nawet mała próba postawienia kroku chorą nogą kończyła się wykrzywieniem mojej twarzy spowodowanym okropnym, rażącym bólem. Kiedy Alek to zobaczył zatrzymał się i powiedział:
- Zaczekaj wezmę cię na ręce.
Chyba sobie żartuje. Spojrzałam na niego oczami jak pięć złoty.
- Nie przesadzajmy. Dokuśtykam się jakoś- mamrotałam pod nosem.
- Daj spokój! Dorosła kobieta, a jak dziecko się zachowuje- odparł podczas gdy nachylał się żeby wziąć mnie na ręce.- Uważaj. Może zaboleć.
Pomału i delikatnie chwycił mnie za kolana i plecy, a ja zażenowana całą sytuacją zarzuciłam mu rękę na szyję. Syknęłam cicho z bólu. Oczywiście mieliśmy nie małą widownię. Rzuciłam po niej wzrokiem i oczywiście nie mogłam się powstrzymać żeby nie zatrzymać się na Fabianie. Patrzył na mnie tymi swoimi szarymi oczyskami w których dało się zauważyć niepokój i zazdrość. Wait... WHAT? Zazdrość? Chyba mi się przewidziało. Musiało mi się przewidzieć. Przecież ma dziewczynę. Informacja z fb i jeszcze ten komentarz Karoliny były dowodem na to, że nie ma prawa być o mnie zazdrosny. Chyba trzeba mu przypomnieć, że ma dziewczynę.
Tymczasem Alek posadził mnie na krześle i podbiegł do niebieskie, turystycznej lodówki która stała pomiędzy krzesłami. Wyjął z niej lód w torebce i podał mi ją. Szybkim ruchem zdjęłam ochraniacz, oczywiście zasłaniając kolano i przyłożyłam zamrożoną wodę do obolałego i spuchniętego miejsca.
- Anka musimy jechać do szpitala- powiedziała Karolina.
Wszyscy spojrzeli na nią pytającym wzrokiem.
- Przecież zaraz będą nasi fizjoterapeuci. Pomogą jej- odparł Lukas.
- W przypadku jej kolana raczej..
- Nic mi nie jest- szybko jej przerwałam. Może zbyt pośpiesznie, widać było, że coś ukrywam.
- W jakim znowu przypadku?- wtrącił zdezorientowany Lotman.
- To wy nic nie wiecie?- spytała Ziarenko unosząc brwi do góry.
- Zamknij się, Karolina- syknęłam na nią. Coś dużo dziś syczałam. Zdecydowanie za dużo im zdradziła. Teraz będę musiała im wszytko powiedzieć. A tak chciałam tego uniknąć!
- Czego nie wiemy?- dopytywał się coraz bardziej poirytowany Schops.
Westchnęłam głęboko. Odwagi, Anka.
- Chyba muszę wam coś powiedzieć- powiedziałam szeptem nie patrząc im w oczy.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Heej! 
Oddaję w wasze ręce 5 ;]
Trochę krótki ale nie miałam weny ;d
Może jakiś komentarz? ;D 
Do następnego ;p

Justyna ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz