6 stycznia 2014

Rozdział 15.

Kiedy siedziałam już na hali pośród sztabu czekając na naszych siatkarzy, próbowałam sobie ułożyć w głowie wszystkie za oraz przeciw przyłożeniu w twarz mojej ukochanej Monice. Do tej pory telepały mi się ręce i nie mogłam uspokoić nerwów. Cały czas tłumaczyłam sobie, że ona nie jest tego warta. Jakoś nie potrafiłam przekonać samej siebie. Wyładowywałam swoją złość za pomocą długopisu i zeszytu, bazgroląc najdziwniejsze kształty. Z moich myśli wyrwały mnie śmiechy i krzyki. Nie byłoby to dziwne gdyby nie fakt, że były to damskie głosy. Podniosłam głowę znad swojego zeszytu i ujrzałam siatkarki gotowe i zwarte do treningu na czele z Karoliną. Miny mojego sztabu mówiły jednoznacznie, że są równie zaskoczeni jak dziewczyny. Kiedy przechwyciłam wzrok Ziarenka posłałam jej pytające spojrzenie.
- Powinnyśmy mieć trening- rzuciła do mnie w odpowiedzi.
Po chwili dołączył do nas trener damskiej drużyny i jego sztab szkoleniowy. Szybko wyjaśniliśmy sprawę i wyszło na to iż popełniono błąd w grafiku.
- Uuuuu! A co to za cziki?!- usłyszałam 'szept' Konara, który szedł na czele spóźnionych siatkarzy.
Oczywiście wszystkie dziewczyny posłały mu spojrzenia, które mogłyby mordować.
- Daruj sobie. I tak nic nie wyrwiesz- odszczeknęła Aga poprawiając brąz kitkę.
Na hali dało się usłyszeć pomruk w wykonaniu siatkarzy. Uśmiechnęłam się głupi pod nosem.
- To się jeszcze okaże!- odparł pewny siebie wykonując gest 'obserwuję cię'.
Aga cicho prychnęła pod nosem i odwróciła głowę.
Trenerzy nie zwracali uwagi na dogryzki swoich podopiecznych. Dyskutowali szeptem co mają zrobić.
- No trudno. Dziewczyny zbieramy się! Dziś treningu nie będzie- powiedział pan Roman, trener siatkarek.
- Ale jak to?!- zbulwersowała się Karolina.- Jutro mamy mecz. Przydałby się nam trening. Wieczorem też się nie da?
- Karolina, dobrze wiesz, że nie jesteśmy na naszej hali. Asseco ma pierwszeństwo. A wieczorem będzie już za późno, jutro rano wcześnie wyjeżdżamy.
- A może zrobimy trening razem?- rzuciłam pomysł. Wszyscy spojrzeli na mnie jak na debila.- No co?- spytałam zbulwersowana ich reakcją.- Trening mieszany to nic nowego, często tak robią jedne z lepszych drużyn. Będzie to miało wpływ zarówno na psychikę graczy jak i w pewnym sensie na przygotowanie fizyczne. Niech panowie tylko pomyślą- zwróciłam się do trenerów.- Przecież aż tak dużej zmiany nie będzie. Na początek mogą się porozciągać zrobić trening siłowy, a na koniec w parach poćwiczyć różne pozycje-w tym momencie dało się usłyszeć śmiech zarówno jednych jak i drugich.- Zboczeńcy!- dodałam ze śmiechem.
Trenerzy skonsultowali się między sobą i ogłosili, że dziś trening mieszany. Żaden z zespołów nie był zadowolony.
- Panie trenerze!- zawołała z błyskiem w oku Karolina.
- Słucham?- odpowiedzieli jednocześnie Kowal i Wojtasik, którzy automatycznie się uśmiechnęli.
- No bo, nas jest 12, a chłopaków 13.
Wszyscy spojrzeli na mnie, a ja uniosłam ręce w górę w powiedziałam:
- Przykro mi, nie mam stroju! Nie mówiąc o butach.
Nie wiadomo skąd koło mnie znalazł się pan Jacek i zaczął badać moje kolano przez dżinsy.
- Mniejsza o strój, zawsze się coś wykombinuje. Poprawne pytanie brzmi: jak tam kolano?
- Od dawna nie boli, zmieniłam dietę wzbogacając ją o wapń i magnez oraz zaczęłam ćwiczyć mięśnie.
- Czuję właśnie. Ode mnie masz zielone światło. A co panowie na to?- zwrócił się do trenerów którzy zgodnie pokiwali głowami. Karolina dostałą polecenie wykombinowania mi stroju i po chwili razem ruszyłyśmy w kierunku szatni. Nie obyło się bez prawie szczegółowego opisu dnia wczorajszego. Jakie zdziwienie ukazało się na jej twarzy kiedy powiedziałam jej o rannej wizycie i małej wymianie zdań. Skomentowała to krótko:
- A to sucz! Jakby co to wal do mnie śmiało! Pokażemy jej!
- Liczyłam na twoje wsparcie!- zaśmiałam się biorąc od niej treningowy strój. Miała przygotowany pełny komplet. Koszulka z krótkim rękawem, krótkie spodenki, długie białe skarpety, białe ochraniacze, srebrne Asics'y i czarne 'skarpety' na ręce al'a Ruciak. Szybko się przebrałam i związałam włosy w koński ogon. Gdy wróciłyśmy na halę, dołączyłyśmy do rozciągających się już siatkarzy i siatkarek. Dość szybko przeszliśmy do treningu wytrzymałościowo-siłowego. Pomału zaczynałam odczuwać zmęczenie ale absolutnie nie zwalniałam tempa. Po około godzinie usłyszeliśmy, że mamy 10 minut przerwy. Otarłam pot z czoła i przyssałam się do butelki wody. Byłam już lekko zmęczona, a przede mną jeszcze dwie godziny intensywnego treningu.
- Nie musisz ćwiczyć- usłyszałam za sobą głos Fabiana, który po chwili przytulił się do moich pleców i położył głowę na moim ramieniu. Może nie tyle przytuli co się o nie oparł.
- Ale chcę- powiedziałam cicho cmokając go w skroń.
- O jak słodko!- jak zawsze skomentował Konar.- My wszyscy czekamy na małego Fabianka!- zaśmiał się siadając na podłodze.
- Skąd wiesz, że pierwsza nie będzie mała Ania?!- oburzyła się Karolina, która natychmiast padła jak długa obok Konara.
- A może obie opcje na raz?- zaśmiała się Ruda, która przyłączyła się do nas w czasie przerwy.
- O! I już mi się podoba tok myślenia mojej nowej koleżanki!- zażartował Konar.
Reszta przerwy minęła nam w miłej atmosferze, która głównie opierała się na żartowaniu z mojego związku. Gdy wróciliśmy na parkiet trenerzy odczytali pary w których mieliśmy ćwiczyć przez następną godzinę. Trafił mi się Paul, Ziarenko dostała Lukasa, a Konar, ku uciesze wszystkich dostał Agę. W tej ostatniej parze to toczyły się Gwiezdne Wojny. Fabian oczywiście próbował zmienić Luizę, na moją skromną osobę, podając najróżniejsze argumenty. Niestety, trenerzy spławili go równie szybko, jak on do nich poleciał z prośbą o zamianę. Bardzo dobrze mi się trenowało z Paulem, od którego mogłam się wiele nauczyć. Podpatrywałam jego sposób wyskoku, odbicia i ataku. Kiedy już luźno odbijaliśmy do siebie piłki sposobem górnym usłyszałam pytanie Ziarenka:
- Ej.. coś jest ze mną nie tak?
Spojrzałam na nią przez ramię jednocześnie odbijając do Paula.
- Nie- zaśmiałam się.- A czemu pytasz?
- Bo ten cały Penchev gapi się na mnie jak ciele na malowane wrota.
Skomentowałam to cichym śmiechem. Rzeczywiście tak było. Pokręciłam tylko z niedowierzaniem głową i ponownie skupiłam się na grze z moim partnerem. Nie wiem kiedy, a zleciała już druga godzina. Gdy sięgałam po swoją butelkę usłyszałam pytanie:
- Pani psycholog? Możemy porozmawiać?


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
HAHAHAH! Wiem! Jestem zła, że kończę w takim momencie ;p
Ale wiecie, buduję atmosferę ;]
Mam nadzieję, że się podoba :D

Justyna ;*
ZŁOTA ZASADA:
CZYTASZ= KOMENTUJESZ= MOTYWUJESZ ;*

2 komentarze:

  1. Faktycznie zła kobieta z Ciebie, że kończysz w takim momencie ;) ciekawe któż to chciał porozmawiać ;)
    pozdrawiam i czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mie najbardziej ciekawi kto chce z niom porozmawiac

    OdpowiedzUsuń