Szybko otarłam ręką brodę i rozejrzałam się po salonie Karoliny. Jak się okazało zajęłam najlepszą miejscówkę, bo spałam na kanapie. Aga rozwaliła się za to na dywanie i słodko pochrapywała przykryta kocem. A gospodyni domu... cóż, na pierwszy rzut oka było widać, że poniósł ją melanż. Leżała w bliżej nieokreślonej pozycji na fotelu z MOIM telefonem w jeden ręce, a w drugiej trzymała pustą butelkę po Carlsbergu. Pokręciłam z niedowierzaniem i próbowałam ogarnąć zawroty głowy.
Kiedy poczułam się na tyle dobrze, żeby wstać, poszłam szukać jakichkolwiek tabletek przeciwbólowych. Znalazłam je dopiero w szafce nad zlewem. Wzięłam całe pudełko i trzy butelki wody mineralnej. Wróciłam do salonu gdzie Aga pomału wybudzała się ze snu.
- Już nigdy więcej nie wezmę do ust alkoholu- dało się słyszeć podobne przysięgi miedzy jękami bólu i sykami.
- Weźmiesz!- zaśmiałam się podając jej butelkę wody i wyciskając na jej wyciągniętą rękę dwie tabletki przeciwbólowe.
- A jak Karolina?- spytała popijając wodę.
- Doskonale- usłyszałyśmy ciche stęknięcie. Ziarenko próbowała wstać, co oczywiście zakończyło się niepowodzeniem i po chwili wylądowała z powrotem na fotelu. Zamrugała tylko parę razy oczami i wystękała:- Mógłby ktoś zasłonić rolety? I przy okazji wytłumaczyć mi po jaką cholerę trzymam w ręku twój telefon?- spytała się patrząc się na mnie.
- Nie mam najmniejszego pojęcia- odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Ułożyłam się na kanapie i przymknęłam oczy.
Aga za to cicho zaczęła chichotać.
- A ja wiem- dało się zrozumieć między kolejnymi salwami chichotu.
Karolina zaniepokojona spojrzała na mnie, a potem zerwała się na równe nogi.
- Co odpieprzyłam?!- spytała z przestrachem w oczach.
- Spokojnie pewnie nic głupiego- zaczęłam ją uspokajać.
- Zadzwoniłaś do Pencheva!- wykrztusiła Aga i wybuchła śmiechem.
- Cofam swoje słowa!- rzuciłam w stronę Ziarenka, która złapała się za głowę i kręciła nią z niedowierzaniem.
- Nikt nie mógł mnie powstrzymać?!
- Sorry, ja uwalniałam w tym momencie swojego pawia, a Ania dawno chrapała- machnęła ręką Aga.
- Ja nie chrapię- mruknęłam pod nosem.
- Co ja gadałam?- Karolina zaczęła się kręcić po salonie, wyraźnie nie mogąc sobie znaleźć miejsca.
- Nie wiem- Aga wzruszyła.- Coś tam usłyszałam o seksownym głosie, czy coś takiego..
- O Boże...
Przez następną godzinę nasłuchałyśmy się z Agą jak Karolina obraża samą siebie, wyrzuca sobie pijaństwo i obiecuje sobie, że nigdy więcej się nie napije. Tsa, każdy tak mówi mając kaca mordercę.
MARZEC
Kolejne tygodnie mijały w zadziwiająco szybkim tempie. Sytuacja z Moniką była napięta, ale żadna z nas nie dawała tego po sobie poznać. Cisza między nami zadziwiała wszystkich wtajemniczonych w nasze relacje. Lecz sądzę, że ta cisza najbardziej dziwiła mnie. No bo po co dziewczyna najpierw sypała jakimiś dziwnymi groźbami, starała się o pracę w innym mieście, gdzie pracuje jej były z obecną dziewczyną, aby rzetelnie wykonywać swoje obowiązki i nie spełniać żadnych gróźb. Kupy się to nie trzymało.
Pewnie zastanawiacie się jak tam nasza Karolina i Penchev. Śmieszne było ich spotkanie dzień po pamiętnym telefonie. Jeszcze nigdy nie widziałam tak bordowej Ziarenka. W ciągu tych paru tygodni ich znajomość rozkwitła. Nie są jeszcze co prawda parą, więc moje włosy są jeszcze przed wizytą u fryzjera Konarskiego, który za każdym razem gdy mnie widzi rzuca w moim kierunku głupie komentarze na temat trendów fryzjerskich z lat 80., co swoją drogą trochę mnie przeraża.
Mój związek, cóż, nie mogło być lepiej. Dogadujemy się z Fabianem doskonale, wciąż czekamy na naszą pierwszą poważną kłótnię. Nie to, że wyczekujemy jej z utęsknieniem ale oboje wiemy, że przy naszych charakterach nie trudno o sprzeczkę.
Asseco Resovia doskonale sobie radzi. Skończyliśmy fazę zasadniczą na pierwszym miejscu, z czego jesteśmy zadowoleni. Mamy za sobą już dwa mecze w play-off'ach w których wygraliśmy 3:0 z drużyną z Kielc. Chłopcy nie mają żadnych problemów. Nie musiałam przeprowadzać zbyt wielu rozmów. Może poza paroma rozmowami, lecz nie były one niczym poważnym.
Możecie mi nie uwierzyć ale zainwestowałam, za namową Karoliny, w parę eleganckich rzeczy do mojej garderoby. Jeszcze nigdy nie byłam tak zmęczona po maratonie, dosłownie maratonie shoppingowym. Spędziłyśmy tyle czasu w rzeszowskich galeriach, że znam je na pamięć, nie wspominając o asortymencie. Założyłam, więc dziś jeden z nowszych nabytków, mianowicie brzoskwiniową spódnicę do połowy ud, lekko rozkloszowaną. Do tego białą koszulę i zwykłe krótkie, białe conversy. Włosy związałam w koński ogon i nałożyłam trochę tuszu do rzęs. Złapałam swoją torbę i żakiet, i zbiegłam po schodach do kuchni. Szybko przelałam kawę do kubka termicznego i wyszłam z domu. Bez śniadania się obejdę, bez kawy- nigdy.
Kiedy tylko przekroczyłam próg poczułam podmuch zimna. No tak. Dałam się oszukać przez piękne słońce i brak chmur. Było zimno, ale nie na tyle, żeby wrócić do domu i zmienić ubranie, a potem spóźnić się do pracy. Zacisnęłam zęby, wsiadłam do auta i ruszyłam w kierunku hali. Pod Podpromiem był mały tłumek dziewczyn i, o dziwo, żadna nie spojrzała nawet na przyjeżdżających na trening siatkarzy. Przecisnęłam się koło, mającego najwyraźniej ochotę zmiażdżyć mnie, tłumu. Przywitałam się krótkim skinieniem głowy, które swoją drogą nie spotkało odwzajemnienia, z Karolą. Poszłam prosto w stronę trybun gdzie siedziała już Karolina, zmęczona i przebrana po treningu. Oczywiście nie zauważyła mnie, bo gapiła się maślanymi oczkami w Nikolaya. Wzniosłam tylko oczy ku górze i pokręciłam z niedowierzaniem głową.
- Czy można pani przeszkodzić w podziwianiu jakże wspaniałych widoków pocących się mężczyzn?- spytałam z lekką ironią w głosie.
- Wcale się nie gapię- zaprzeczyła kręcąc głową i automatycznie przenosząc wzrok na własne buty.
- Jasne- posłałam jej drwiący uśmieszek.- Wszyscy ci wierzymy.
Nagle poczułam jak obejmują mnie od tyłu silne ramiona.
- W co mamy jej wierzyć?- spytał mnie Fabian z cwaniackim uśmieszkiem igrającym mu na ustach.
Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć Karolina wypaliła szybko:
- Że kapitalnie wykonałam gwoździa w ataku!
Powiedziała to na jednym tchu i tak szybko, że po prostu nie dało się uwierzyć.
- Ale mnie wkręcaaasz!- przeciągnął Fabian celując w Ziarenko palcem.
Postanowiłam pomóc przyjaciółce, zmierzwiłam jego kruczoczarne włosy i szepnęłam:
- Babskie tematy- po czym puściłam mu perskie oczko i dodałam głośniej:- Za chwile zaczynasz trening, idź.
Jednak zanim zdążyłam dokończyć zdanie z hukiem do hali wpadł jak tornado niski, szpakowaty facet po czterdziestce. Za nim kroczyło chyba z sześciu ludzi i notatnikami w rękach. Nie zważając na rozciągających się siatkarzy i zaczynający pracę sztab szkoleniowy, stanął na środku jednej z połów boiska i zaczął obrzucać spojrzeniem halę.
- Tyle pracy, tyle roboty, a tak mało czasu... No nic! Wyrobimy się!- powiedział tonem primadonny i zaklaskał w dłonie.- Alicjo!- pstryknął palcami i wskazał na dziewczynę o brązowych włosach.- Chcę żebyś przygotowała parę propozycji ukwiecenia hali. Oczywiście wiesz, że w grę wchodzi tylko biel i delikatny przebłysk zieleni..
Kiedy On kontynuował wydawanie swoich rozkazów, my patrzeliśmy na siebie pytającym wzrokiem. Kto to w ogóle jest?
- Powinnam go znać?- spytałam szeptem Fabiana.
Ten wzruszył tylko ramionami i zrobił zdziwioną minę.
- Miałem pytać o to samo.
Już miałam mu odpowiedzieć ale moją uwagę przykuł dźwięk zapowietrzania się wydobyty z ust Pana Primadonny.
- TY- powiedział głosem wyroczni wskazując palcem na mnie.- i TY!- przeniósł swój wzrok na Karolinę.- WY jesteście idealne! Wręcz DOSKONAŁE!- zaczął wołać na cała halę.
Zaczynałam podejrzewać, że ten facet postradał zmysły. Rzuciłam mega zdziwione spojrzenie w kierunku Karoliny. Ta tylko siedziała z roztwartymi ustami i nie mogła wydobyć z siebie dźwięku. Podejrzewam, że znała tego faceta.
- Że my?- spytałam dla upewnienia się lekko głupkowatym tonem..
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam po długiej przerwie ;p
Mam nadzieję, że rozdział przypadł wam do gustu ;)
Musiałam trochę przeskoczyć w czasie przez moja przerwę.
Nie zdążyłabym wszystkiego nadrobić :p
Liczę na parę waszych komentarzy ;)
Do następnego ;*
Justyna ;*
(za wszystkie błędy przepraszam,
jutro będą ewentualne poprawki :))
Cieszę się, że coś nowego się pojawiło :) Monika na bank nie odpuści i tylko czekać, kiedy coś wykombinuje. I co to za facet tam przylazł? Pisz szybko ciąg dalszy, bo jestem strasznie ciekawa ! :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
rozdzial dziwny i niespodziewany, ale czekam na kolejny./ M.
OdpowiedzUsuńCiekawe co tam się wydarzy :D
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na cd, nawet bardzo niecierpliwie :)
W wolnej chwili zapraszam do mnie.
Pozdrawiam ;*
Dopiero dziś trafiłam na tego bloga, jestem przy 10 rozdziale ale nie długo Was dogonię ! :D Świetnie się go czyta! Pisz pisz dziewczyno! Zaglądam tu codziennie i będę komentować.
OdpowiedzUsuńI już wszystko nadrobione. Strasznie szybko się czyta tego bloga. Życzę dużo weny! I z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;)
UsuńZostałaś nominowana do Libster Award na www.faith-hope-volleyball.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCudowny blog, kiedy można spodziewać się następnego rozdziału ? ;)
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie :) Ciekawi mnie tylko jak się rozwinie ostatni wątek z dziewczynami no i kiedy Monika ruszy do ataku. Czekamy na następne rozdziały :D
OdpowiedzUsuńKIedy następny xd? <33
OdpowiedzUsuńEeeeyy :( nie ma cię tyle a tak pięknie piszesz i taki fajny blog ! Wracajj ! :(:*
OdpowiedzUsuńCzy będziesz kontynuowała bloga? Jest świetny!
OdpowiedzUsuńdopiero teraz miałam czas przeczytać i powiem szczerze, genialne :D
OdpowiedzUsuńpolecam kontynuować :*
zapraszam na nowe rozdziały :)
UsuńPrzspraszam że robię to tutaj ale nie wiem za bardzo gdzie :(
OdpowiedzUsuńChciałam Cie zaprosić na nowy rozdział - co prawda nie wiem czy jeszcze czytasz bo długo cię u mnie nie było jednak było by mi bardzo miło gdybyś wpadła :*
fifty--days.blogspot.com