11 marca 2014

Rozdział 19.

Czułam jak po mojej brodzie spływa stróżka śliny.. to chyba właśnie to mnie obudziło. Szarpnęłam głową nie wiedząc co się dzieje. Błąd. Już po chwili poczułam ostry ból i to cholerne pulsowanie czaszki co oznaczało tylko jedno. Gigantycznego 100 milowego kaca, którego będę się pozbywać przez najbliższe dwa dni.
Szybko otarłam ręką brodę i rozejrzałam się po salonie Karoliny. Jak się okazało zajęłam najlepszą miejscówkę, bo spałam na kanapie. Aga rozwaliła się za to na dywanie i słodko pochrapywała przykryta kocem. A gospodyni domu... cóż, na pierwszy rzut oka było widać, że poniósł ją melanż. Leżała w bliżej nieokreślonej pozycji na fotelu z MOIM telefonem w jeden ręce, a w drugiej trzymała pustą butelkę po Carlsbergu. Pokręciłam z niedowierzaniem i próbowałam ogarnąć zawroty głowy.
Kiedy poczułam się na tyle dobrze, żeby wstać, poszłam szukać jakichkolwiek tabletek przeciwbólowych. Znalazłam je dopiero w szafce nad zlewem. Wzięłam całe pudełko i trzy butelki wody mineralnej. Wróciłam do salonu gdzie Aga pomału wybudzała się ze snu.
- Już nigdy więcej nie wezmę do ust alkoholu- dało się słyszeć podobne przysięgi  miedzy jękami bólu i sykami.
- Weźmiesz!- zaśmiałam się podając jej butelkę wody i wyciskając na jej wyciągniętą rękę dwie tabletki przeciwbólowe.
- A jak Karolina?- spytała popijając wodę.
- Doskonale- usłyszałyśmy ciche stęknięcie. Ziarenko próbowała wstać, co oczywiście zakończyło się niepowodzeniem i po chwili wylądowała z powrotem na fotelu. Zamrugała tylko parę razy oczami i wystękała:- Mógłby ktoś zasłonić rolety? I przy okazji wytłumaczyć mi po jaką cholerę trzymam w ręku twój telefon?- spytała się patrząc się na mnie.
- Nie mam najmniejszego pojęcia- odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Ułożyłam się na kanapie i przymknęłam oczy.
Aga za to cicho zaczęła chichotać.
- A ja wiem- dało się zrozumieć między kolejnymi salwami chichotu.
Karolina zaniepokojona spojrzała na mnie, a potem zerwała się na równe nogi.
- Co odpieprzyłam?!- spytała z przestrachem w oczach.
- Spokojnie pewnie nic głupiego- zaczęłam ją uspokajać.
- Zadzwoniłaś do Pencheva!- wykrztusiła Aga i wybuchła śmiechem.
- Cofam swoje słowa!- rzuciłam w stronę Ziarenka, która złapała się za głowę i kręciła nią z niedowierzaniem.
- Nikt nie mógł mnie powstrzymać?!
- Sorry, ja uwalniałam w tym momencie swojego pawia, a Ania dawno chrapała- machnęła ręką Aga.
- Ja nie chrapię- mruknęłam pod nosem.
- Co ja gadałam?- Karolina zaczęła się kręcić po salonie, wyraźnie nie mogąc sobie znaleźć miejsca.
- Nie wiem- Aga wzruszyła.- Coś tam usłyszałam o seksownym głosie, czy coś takiego..
- O Boże...
Przez następną godzinę nasłuchałyśmy się z Agą jak Karolina obraża samą siebie, wyrzuca sobie pijaństwo i obiecuje sobie, że nigdy więcej się nie napije. Tsa, każdy tak mówi mając kaca mordercę.


MARZEC

Kolejne tygodnie mijały w zadziwiająco szybkim tempie. Sytuacja z Moniką była napięta, ale żadna z nas nie dawała tego po sobie poznać. Cisza między nami zadziwiała wszystkich wtajemniczonych w nasze relacje. Lecz sądzę, że ta cisza najbardziej dziwiła mnie. No bo po co dziewczyna najpierw sypała jakimiś dziwnymi groźbami, starała się o pracę w innym mieście, gdzie pracuje jej były z obecną dziewczyną, aby rzetelnie wykonywać swoje obowiązki i nie spełniać żadnych gróźb. Kupy się to nie trzymało.
Pewnie zastanawiacie się jak tam nasza Karolina i Penchev. Śmieszne było ich spotkanie dzień po pamiętnym telefonie. Jeszcze nigdy nie widziałam tak bordowej Ziarenka. W ciągu tych paru tygodni ich znajomość rozkwitła. Nie są jeszcze co prawda parą, więc moje włosy są jeszcze przed wizytą u fryzjera Konarskiego, który za każdym razem gdy mnie widzi rzuca w moim kierunku głupie komentarze na temat trendów fryzjerskich z lat 80., co swoją drogą trochę mnie przeraża.
Mój związek, cóż, nie mogło być lepiej. Dogadujemy się z Fabianem doskonale, wciąż czekamy na naszą pierwszą poważną kłótnię. Nie to, że wyczekujemy jej z utęsknieniem ale oboje wiemy, że przy naszych charakterach nie trudno o sprzeczkę.
Asseco Resovia doskonale sobie radzi. Skończyliśmy fazę zasadniczą na pierwszym miejscu, z czego jesteśmy zadowoleni. Mamy za sobą już dwa mecze w play-off'ach w których wygraliśmy 3:0 z drużyną z Kielc. Chłopcy nie mają żadnych problemów. Nie musiałam przeprowadzać zbyt wielu rozmów. Może poza paroma rozmowami, lecz nie były one niczym poważnym.
Możecie mi nie uwierzyć ale zainwestowałam, za namową Karoliny, w parę eleganckich rzeczy do mojej garderoby. Jeszcze nigdy nie byłam tak zmęczona po maratonie, dosłownie maratonie shoppingowym. Spędziłyśmy tyle czasu w rzeszowskich galeriach, że znam je na pamięć, nie wspominając o asortymencie. Założyłam, więc dziś jeden z nowszych nabytków, mianowicie brzoskwiniową spódnicę do połowy ud, lekko rozkloszowaną. Do tego białą koszulę i zwykłe krótkie, białe conversy. Włosy związałam w koński ogon i nałożyłam trochę tuszu do rzęs. Złapałam swoją torbę i żakiet, i zbiegłam po schodach do kuchni. Szybko przelałam kawę do kubka termicznego i wyszłam z domu. Bez śniadania się obejdę, bez kawy- nigdy.
Kiedy tylko przekroczyłam próg poczułam podmuch zimna. No tak. Dałam się oszukać przez piękne słońce i brak chmur. Było zimno, ale nie na tyle, żeby wrócić do domu i zmienić ubranie, a potem spóźnić się do pracy. Zacisnęłam zęby, wsiadłam do auta i ruszyłam w kierunku hali. Pod Podpromiem był mały tłumek dziewczyn i, o dziwo, żadna nie spojrzała nawet na przyjeżdżających na trening siatkarzy. Przecisnęłam się koło, mającego najwyraźniej ochotę zmiażdżyć mnie, tłumu. Przywitałam się krótkim skinieniem głowy, które swoją drogą nie spotkało odwzajemnienia, z Karolą. Poszłam prosto w stronę trybun gdzie siedziała już Karolina, zmęczona i przebrana po treningu. Oczywiście nie zauważyła mnie, bo gapiła się maślanymi oczkami w Nikolaya. Wzniosłam tylko oczy ku górze i pokręciłam z niedowierzaniem głową.
- Czy można pani przeszkodzić w podziwianiu jakże wspaniałych widoków pocących się mężczyzn?- spytałam z lekką ironią w głosie.
- Wcale się nie gapię- zaprzeczyła kręcąc głową i automatycznie przenosząc wzrok na własne buty.
- Jasne- posłałam jej drwiący uśmieszek.- Wszyscy ci wierzymy.
Nagle poczułam jak obejmują mnie od tyłu silne ramiona.
- W co mamy jej wierzyć?- spytał mnie Fabian z cwaniackim uśmieszkiem igrającym mu na ustach.
Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć Karolina wypaliła szybko:
- Że kapitalnie wykonałam gwoździa w ataku!
Powiedziała to na jednym tchu i tak szybko, że po prostu nie dało się uwierzyć.
- Ale mnie wkręcaaasz!- przeciągnął Fabian celując w Ziarenko palcem.
Postanowiłam pomóc przyjaciółce, zmierzwiłam jego kruczoczarne włosy i szepnęłam:
- Babskie tematy- po czym puściłam mu perskie oczko i dodałam głośniej:- Za chwile zaczynasz trening, idź.
Jednak zanim zdążyłam dokończyć zdanie z hukiem do hali wpadł jak tornado niski, szpakowaty facet po czterdziestce. Za nim kroczyło chyba z sześciu ludzi i notatnikami w rękach. Nie zważając na rozciągających się siatkarzy i zaczynający pracę sztab szkoleniowy, stanął na środku jednej z połów boiska i zaczął obrzucać spojrzeniem halę.
- Tyle pracy, tyle roboty, a tak mało czasu... No nic! Wyrobimy się!- powiedział tonem primadonny i zaklaskał w dłonie.- Alicjo!- pstryknął palcami i wskazał na dziewczynę o brązowych włosach.- Chcę żebyś przygotowała parę propozycji ukwiecenia hali. Oczywiście wiesz, że w grę wchodzi tylko biel i delikatny przebłysk zieleni..
Kiedy On kontynuował wydawanie swoich rozkazów, my patrzeliśmy na siebie pytającym wzrokiem. Kto to w ogóle jest?
- Powinnam go znać?- spytałam szeptem Fabiana.
Ten wzruszył tylko ramionami i zrobił zdziwioną minę.
- Miałem pytać o to samo.
Już miałam mu odpowiedzieć ale moją uwagę przykuł dźwięk zapowietrzania się wydobyty z ust Pana Primadonny.
- TY- powiedział głosem wyroczni wskazując palcem na mnie.- i TY!- przeniósł swój wzrok na Karolinę.- WY jesteście idealne! Wręcz DOSKONAŁE!- zaczął wołać na cała halę.
Zaczynałam podejrzewać, że ten facet postradał zmysły. Rzuciłam mega zdziwione spojrzenie w kierunku Karoliny. Ta tylko siedziała z roztwartymi ustami i nie mogła wydobyć z siebie dźwięku. Podejrzewam, że znała tego faceta.
- Że my?- spytałam dla upewnienia się lekko głupkowatym tonem..


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam po długiej przerwie ;p 
Mam nadzieję, że rozdział przypadł wam do gustu ;)
Musiałam trochę przeskoczyć w czasie przez moja przerwę.
Nie zdążyłabym wszystkiego nadrobić :p
Liczę na parę waszych komentarzy ;)
Do następnego ;*

Justyna ;*

(za wszystkie błędy przepraszam, 
jutro będą ewentualne poprawki :))

8 marca 2014

Ogłoszenia parafialne ;p

Witam wszystkich po długiej przerwie. ;p
Mam teraz małe zawirowania spowodowane Testami Narodowymi, które w Szwecji są rozrzucone na przestrzeni 3 miesięcy.
Ale pomału przygotowuję się do powrotu na blogga. Możecie się spodziewać nowego rozdziału w poniedziałek, najpóźniej we wtorek ;)
Jeżeli chodzi o wasze bloggi, czytałam je kiedy tylko miałam czas. Niestety gorzej z komentowaniem.
Gdzieniegdzie je zostawiałam gdzie indziej już nie. Wiedzcie jednak, że wszystkie blogi które obserwuję, czytam.
Odświeżam ankietę na temat tego czy czytacie czy nie. Zauważyłam, że wolicie raz zaznaczyć, iż czytacie niż pisać komentarze pod rozdziałami bo, zazwyczaj mam tylko po 3-5 komentarzy pod każdym rozdziałem, a osób które zaznaczyły w ankiecie, że czytają regularnie jest 17.
Przepraszam za tak długą przerwę ;*
Mam nadzieję, że wciąż tutaj jesteście ;p

Justyna ;*